środa, 1 września 2010

Niagara (28.08.2010)


Wyprawa nad Niagarę rozpoczęła się o 8 rano od wyruszenia piechotką do stacji kolejowej do której dojście zajmuje około 40-45 minut. Potem o 9 pociąg nad Niagarę. Podróż która powinna trwać 2 godziny trwała 3 (poczułem się prawie jak w Polsce) jedyny plus to taki że można było odespać wcześniejsze wstawanie no i była Klima (dla tych co kiedyś chcieliby jechać bilet w obie strony z Toronto kosztuje 40CAD).
Na miejsce dotarliśmy o 12. W ramach oszczędzenia 6 dolców poszliśmy sobie na piechotkę w stronę wodospadu. Spacerek potrwał z pół godziny ale został uhonorowany pięknymi widokami.
Jedna z "beczek" w których przepływano Niagarę
Amerykańska część wodospadu widziana z pod Reinbow Bridge
Kanadyjska część widziana z pod Raibow Bridge - w dole jeden ze stateczków Maid of the Mist
 Gdy doszliśmy na jakieś 0.5km od kanadyjskiej części wodospadu napotkaliśmy pierwszą atrakcję – Maid of the Mist. Są to stateczki które wpływają pod sam wodospad. Przyjemność taka kosztuje 15CAD + podatek. My zamiast biletu zakupiliśmy coś co się zwie Niagara Falls Adventure Pass – czyli wejściówkę na wszystkie największe atrakcje nad Niagarą plus poruszanie się autobusami po całym terenie (koszt 45CAD).
No więc zaczęliśmy od stateczku. Wszystkich przyodziali w foliowe płaszczyki przeciwdeszczowe i popłynęliśmy. Widoki ze stateczku super.
Na samym rejsie jakoś mocno nie rzucało ale ze wszystkich stron dostawaliśmy wodą tak, że nawet mimo płaszczyku miałem mokrą koszulkę. Rejs trwał około 40 minut.
Po tym wybraliśmy się nad sam wodospad. Tam można było stać godzinami podziwiając potęgę natury. No i strzelam, że ponad godzina minęła na gapieniu się i cykaniu zdjęć.
Maid of the Mist walcząca z prądem
No ale w końcu poszliśmy do kolejnej atrakcji którą było kino 4D przedstawiające proces tworzenia wodospadu. Znowu ubrali nas w płaszczyki przeciwdeszczowe. Zaczęło się od epoki lodowcowej – sypnęli na nas śniegiem i lodowatym powietrzem a potem telepali nas na prawo i lewo oblewali wiatrami wody itd. Itp.. Generalnie skończyło się tym, że znowu wyszedłem cały mokry (oprócz spodenek).
Ciekawostka ze sklepu z pamiątkami - Niedźwiedź polarny w puszce
 Skoro już byliśmy mokrzy to można było się wybrać na spacer za wodospadem (olbrzymia kolejka bo zjeżdżała tam tylko jedna winda). Po raz kolejny ubrali nas w płaszczyki i jazda. Kolejne fantastyczne widoki tylko był problem z robieniem fotek bo zalewało aparat masą wody (dobrze że moja tempa lustrzanka nie ma za wiele elektroniki to i nie miało co się popsuć).
Wodospad od tyłu
Po przeżyciach całego dnia byliśmy już solidnie głodni więc wybraliśmy się do restauracji typu All you can eat (dzięki zakupionym wcześniej Adventure Pass’om mieliśmy tam zniżkę). Tam się najedliśmy… nie tam się nażarliśmy :p.
Po obiadku już powoli przychodził wieczór więc na szybko wyruszyliśmy pod lądowisko dla helikopterów by wyruszyć w ostatnią przygodę wieczoru.
Po drodze kolejne fotki
 Kolejek dużych na helikopter już nie było więc wkrótce wylecieliśmy. Widok wodospadów z góry przy zachodzącym słońcu po prostu przepiękny. Zdjęcia cyknięte są bez rewelacji gdyż by nie uronić nic z widoków ustawiłem aparat by przez większość czasu sam cykał przez okno.
Amerykański wodospad
Jeden ze zbiorników przelewowych zbudowanych do wyregulowania i zmniejszenia przepływu wody przez wodospad.
Kanadyjska część wodospadu - fajniejsza nie??
I oba wodospady a pomiędzy nimi wyspa co ma się rozpaść w ciągu najbliższych kilkuset lat
Rzeka Niagara
Zachód słońca nad Niagarą
 Po locie przyszła już noc więc kilka piwek w lokalnym pubie i o 22:40 dwugodzinny powrót do Toronto. Jazda pociągiem minęła szybciutko bo po całodniowym łażeniu szybko wszyscy w pociągu zasnęli. W Toronto byliśmy 40 minut po północy. Potem jeszcze godzinna trasa do hotelu (bilet na tramwaj kosztuje 3dolce) i w końcu spaćććććććććććććććććććććććććććć :).
Z ciekawostek – masa wody jaka przepływała przez wodospad spowodowała taką erozję że od powstania 12tyś lat temu wodospad cofnął się o 12kilometrów.

Jeszcze około sto lat temu wodospad cofał się w tempie około 1m rocznie. Obecnie, w wyniku prac prowadzony przez około 60 lat większość wody została skierowana przez elektrownię wodną, wodospad cofa się tylko 30cm w ciągu 10lat i przepływa przez niego „tylko” 160 milionów litrów wody na minutę (160000 m3). Szacuje się, że za kilkaset lat wyspa dzieląca wodospad amerykański i kanadyjski się rozpadnie, zniszczy wodospad i spowoduje że rzeka będzie spływać kaskadami. Więc jeżeli ktoś chce zobaczyć wodospad radzę się śpieszyć :p.
Z ciekawostek – W Kanadzie ludzie są bardzo ufni czy coś bo w pociągu nikt nie sprawdzał biletów. Wchodząc do tramwaju pokazujesz z daleka że masz bilet i nikt cię nie sprawdza, Kupując bilet wrzucasz kasę do metalowej puszki i nikt ani nic tego nie liczy (w stanach też były automaty w autobusach ale one chociaż liczyły wrzucaną kasę). W muzeum kolega zgubił bilet poszedł do kasy i powiedział że zgubił i dali mu nowy – jednym słowem raj dla kanciarzy :).
Z ciekawostek – nad Niagarę z Toronto można także dotrzeć autobusem (około 35CAD) lub autobusem kasyna (coś jak u nas autobus Tesco :p) za 5CAD – haczyk polega na tym że nie można za sobą zabierać nic nawet plecaka co ma odwieść turystów od korzystania z tego środku transportu. Kasyn nad Niagarą jest co najmniej kilka a pod każdym są super autka.
 Z ciekawostek – przy każdej atrakcji, czy to nad Niagarą czy w Toronto robią ludziom zdjęcia na zielonym tle a potem wciskają zdjęcie z daną atrakcją w tle za 20-30 dolców i co ciekawsze masa ludzi to kupuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz