Wstanie o 6 rano było ciężkim wyzwaniem po „wspaniałej i pełnej wrażeń” podróży ale jakoś dałem radę. Rejestracja na konferencji przebiegła szybciutko i bezboleśnie. Potem śniadanie – zaserwowano nam rogaliki…. Wypełnione smażonym kotletem lub szynką, jajecznicą, żółtym serem i masą tłuszczu – jednym słowem tym wszystkim czego młody organizm potrzebuje by nabawić się miażdżycy i innych towarzyszących atrakcji. Jedynym plusem było nawiązanie znajomości z dwójką Polaków z Warszawy.
Potem zwykłe konferencyjne prezentacje – tu byłem mile zaskoczony bo pierwszy raz na konferencji referaty głoszone były w większości ciekawe i z sensem. W międzyczasie włoski lunch podwieczorek itp. Itd. Z ciekawostek – jak poznać Amerykanina? Ma iphona i ipada lub maca. Apple jest tu wszechobecny.
Po konferencji o 18 lokalnego czasu wycieczka do Mall of America. Jest to taka troszkę większa galeria handlowa. Powiedzmy 20 Pasażów Grunwaldzkich w jednym z Aquarium i wesołym miasteczkiem w środku.
Jednym słowem gigantyczne. Połaziłem z 3 godziny i obszedłem może z ¼. Jednym z najbardziej zatłoczonych sklepów jest oczywiście Apple store gdzie jest wystawione kilkadziesiąt iphonów i ipadów i wszyscy się nimi bawią (wliczając w to mnie oczywiście :p).
Na obiad chciałem zjeść amerykańskiego hamburgera ale wszystko było strasznie zatłoczone a McDonald wygląda tutaj jak obdrapany fast-food na dworcu więc poszedłem na tajskie jedzonko.
Z ciekawostek – najtańszym alkoholem jaki znalazłem jest nasz Sobieski (11$ za 0.7) i jednocześnie jest to jedyny polski alkohol jaki do tej pory widziałem. Mit o tym że Amerykanie są wielcy i grubi też jest prawdą - ja sam do szczupłych nie należę ale tak wielkich ludzi to ja jeszcze w życiu nie widziałem.
Po 3 godzinach łażenia powrót do hotelu tam szybko mi się udało zlokalizować basen saunę i jacuzzi więc nadeszła pora relaksu.
Około 22:30 z nowo poznanymi znajomymi poszedłem na piwko - wziąłem sobie reklamowanego w necie Bud Lighta – generalnie piwo bez żadnego smaku – ale reklamy ma fajne :p
Potem jeszcze po szklaneczce Burbonu z lodem mały spacerek po okolicy nocą i spać.
Jeszcze jedna ciekawostka z dzisiaj - Amerykanie są pogięci na punkcie klimatyzacji we wszystkich pomieszczeniach temperatura jest taka że bez swetra i długich spodni nie wysiedzisz a na zewnątrz jest ponad +30 i się w spodniach gotujesz....
PS. Na życzenie użytkowników zaczynam dorzucać zdjęcia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz